Może nie dosłownie, ale zdecydowanie wolę komary niż zimę.
I na szczęście po deszczowych dwóch dniach nad morzem, znowu zaświeciło słońce i ostatnie dni naszych wakacji były baaardzo przyjemne.
Dla wszystkich lubiących lizaki szczególnie przyjemne.
Dzisiaj wybrałyśmy się z młodzieżą na piknik do parku.
Drugie śniadanie na trawie to było prawie jak wakacje. Podglądałyśmy ile dzieje się wśród traw i kwiatów, kosy też jadły drugie śniadanie, więc młodzież się nie nudziła.
Po obiedzie robiłyśmy pojemnik do recyklingu plastiku, bo przy pierwszym śniadaniu młodzież zainteresowała się recyklingiem. Pokolorowałyśmy ściągę z segregacji śmieci i uroczyście powiesiłyśmy ją na drzwiach szafki.
A na kolację M. zrobił gofry.
Naprawdę niedziela jak na wakacjach:)