wtorek, 31 grudnia 2013

Początek

Dziś Sylwester.
M. zasnął usypiając młodzież, ja czytam i czekam. W końcu się obudzi. Albo oboje się obudzą. Petardy już fruwają, więc szanse są spore. Jak Sylwester to Sylwester. Wino się chłodzi. W lodówce czeka też niespodziankowe sushi zamówione przez M., niech czeka.

To niezwykłe, że potrzebujemy jakiegoś początku i końca. Żeby ożywić nadzieję na lepsze, zapomnieć o gorszych chwilach? A może po coś jeszcze. Nie wiem.

Ostatni spacer.
Młodzież spada z huśtawki, bo z radości puściła łańcuchy.
Po dłuższej chwili ruszamy do domu.
Opowiadam historię, jak to ja też kiedyś spadłam, bo też się puściłam łańcuchów.
Na to młodzież z wyrzutem - I teraz mi to mówisz?

Cóż, teraz.

Wczoraj uświadomiłam sobie, że nie czekam już na Sylwestra. "Karty już rozdane" i z grubsza wiadomo, co i jak.
Młodzież będzie śpiewać i bez przerwy trajkotać, a my będziemy próbowali "znieść to z godnością"...
I mam nadzieję,  że tak będzie dalej.


piątek, 6 grudnia 2013

Szybciej niż wiatr

Jesień minęła szybciej niż wiatr. Przeziębienia, które nas dopadły osłabiły motywację do wszystkiego. Była u nas z wizytą ukochana ciocia Asia, która przywiozła prezenty z Japonii. Dziękujemy:)






Było też sporo spacerów, wizyta Babci, ustalenie zasad noszenia przez młodzież pierścionków:) - tylko na specjalne okazje...
Młodzież rośnie. I cały czas mówi. Ostatnio bardzo interesuje się swoimi narodzinami.
Rozmowa odbywa się późnym wieczorem.
-Mamo, którędy wyszłam z Twojego brzucha?
-Przez ucho?
-Mamo, wygłupiasz się. Którędy?
-Wiesz, ja nie bardzo pamiętam, ale był przy tym Tata, może on pamięta.
-Tato, którędy wyszłam z brzucha Mamy?
-Powiem ci jutro...

Jutro jeszcze nie nadeszło, ale Młodzież ma pamięć słonia, więc już przygotowałam wersję dla czterolatki.


No tak, za nami trzy przyjęcia urodzinowe Młodzieży, w przedszkolu, dla przyjaciół i dla rodziny. Uff...

Młodzież zapisała się w przedszkolu na religię, sama. Nie jest to dla nas szczególny powód do radości, ale kiedy Młodzież leży krzyżem, albo opowiada o dekonstrukcji szopki to chyba jest ok. I śpiewa kolędy.
"Przybieżeli, do Betleli pasterze". Do Betleli, bo się rymuje...


I mamy dużo nowości książkowych. Jutro idę na Promocje Dobrych Książek z długą listą zakupów, więc będzie ich więcej:). Ale o tym później.

wtorek, 3 września 2013

"Proszę Państwa, oto Miś..."

Dzisiaj rano młodzież oświadczyła, że ma w grupie nowego kolegę. Zaczął się nowy rok przedszkolny, jak mówi młodzież, są więc zmiany. Pytam jak ten nowy kolega ma na imię.
Pada odpowiedź:
- Pawian
- Pawian? - pytam śmiejąc się.
- Mamo, nie śmiej się, to nie jest małpka to jest chłopiec.

A przy kolacji temat wraca jak bumerang.
- Tato, mam nowego kolegę.
- A jak ma na imię?
Już wiem, że kłopoty są blisko.
- Pawian.
M. zachłystuje się herbatą.
Próbuję dawać znaki, żeby się M. się nie śmiał, ale sama mam z tym trudności.

Myślałam i myślałam i jestem pewna, że chłopiec ma na imię Fabian.
Sprawdzę to jutro.
Pawiany są sympatyczne.

środa, 14 sierpnia 2013

Alfabet

Młodzież zna kilka literek, dużo literek. Na trasie spacerowej jest napis "Piopa to pedał". Młodzież składa literki. Jeszcze nie przeczyta tego napisu. Dziś nie, ale za parę miesięcy przeczyta.

Chyba czeka mnie pismo do zarządcy w sprawie malowania.


poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Test smaku

Wiele przeczytanych książek poszło na marne. Młodzież nie chce jeść świeżych owoców i kropka. Nie chce jeść nowych rzeczy i znów kropka. Totalna porażka. Postanowiliśmy spróbować zabawy w test smaku. Zasada jest prosta: trzeba spróbować każdej rzeczy, która jest dziś w grze. Na pierwszy ogień poszły truskawki, borówki i maliny. Każdy uczestnik gry:) musiał zjeść jeden owoc i powiedzieć jaki ma smak. Udało się! Dziękujemy BBC:) A młodzieży najbardziej smakowała truskawka:)

Idziemy po schodach:
-Mamo, bolą mnie nogi.
-Mnie też kochanie.
-Nie dziwię Ci się.

Też się w sumie nie dziwię.



piątek, 19 lipca 2013

Gęsta skórka

-Mamo, zobacz co ja tu mam - powiedziała młodzież, wskazując na przedramię
-Co tam masz?
-Gęstą skórkę!
-Raczej gęsią...
-Nie, nie gęsią, gęstą...

Przyznam, że gęsią skórkę mieliśmy z M. na widok efektu ich wspólnych wypieków.
Na szczęście, młodzież po pierwszej próbie, odmówiła zjedzenia tych różowych "pyszności".





niedziela, 7 lipca 2013

kocham komary

Może nie dosłownie, ale zdecydowanie wolę komary niż zimę.
I na szczęście po deszczowych dwóch dniach nad morzem, znowu zaświeciło słońce i ostatnie dni naszych wakacji były baaardzo przyjemne.
Dla wszystkich lubiących lizaki szczególnie przyjemne.





Dzisiaj wybrałyśmy się z młodzieżą na piknik do parku.
Drugie śniadanie na trawie to było prawie jak wakacje. Podglądałyśmy ile dzieje się wśród traw i kwiatów, kosy też jadły drugie śniadanie, więc młodzież się nie nudziła.


Po obiedzie robiłyśmy pojemnik do recyklingu plastiku, bo przy pierwszym śniadaniu młodzież zainteresowała się recyklingiem. Pokolorowałyśmy ściągę z segregacji śmieci i uroczyście powiesiłyśmy ją na drzwiach szafki.

A na kolację M. zrobił gofry.

Naprawdę niedziela jak na wakacjach:)

wtorek, 25 czerwca 2013

Nad morzem

To się doczekałam. Plaża, słońce, młodzież budująca zamki, gotująca zupę z piasku. Leniwie. Wstajesz i znowu słońce. Spotkanie z innymi rodzicami/ ludźmi w ogóle - odświeżające.



Moje jedyne zdjęcie z wakacji:


Szkoda tylko,  że jak przyjechał M. słońce zniknęło.

Teraz już pada.
Ale i tak nie wiem jak wrócę do rzeczywistości.
Młodzież nadaję kawałki o "wrażliwych płucach", śpiewa piosenki o tym, że jej rodzice skończyli obiadokolację i prawie pływa z naciskiem na prawie.
Po prostu cud - miód.

środa, 5 czerwca 2013

Czy znasz taką zabawę?

- Mamo, czy mogę się pobawić?
- Baw się kochanie.
- Mamo, będę się bawić w samą siebie!

Cóż, taką zabawę znam doskonale, od wielu lat...




 A można się równie dobrze bawić inaczej, co też potem robiłyśmy:)


wtorek, 4 czerwca 2013

Poranna zwykła rozmowa

Ja do M.
-...i zapomniałam Ci powiedzieć,  że zwroty dokonujesz w kasie na parterze. Wiem, bo oddawałam apaszkę.
-Apaszkę? Cyją? - młodzież na to
-Kupiłam ją dla Ciebie.
-Dla Ciebie? - rezolutnie pyta młodzież
-Nie nie dla siebie, dla Ciebie.
-Dla mnie?
-Tak, dla Ciebie i musiałam ją oddać, bo była za duża- odpowiadam, ale dalej rozmowa wymyka się spod kontroli.

-Była za duża na Ciebie? - pyta młodzież.
-Nie, na Ciebie - odpowiadam i zaczynam się już gubić.
-Na mnie?
-Tak. 
-Dlaczego? 

No właśnie, dlaczego?

 




poniedziałek, 20 maja 2013

Kiedy budzę się rano, widzę

drzewa i można powiedzieć i powtarzam to M., że na ten moment czekam całą zimę. Żeby leżeć i patrzeć przez TO okno, na TO błękitne niebo.


Spędzamy teraz dużo czasu na włóczeniu się. Nieśpiesznym.

Razem z nami wędrują lalki. Czasem i zabawkowy mikrofon, który służy młodzieży do dawania krótkich koncertów, a to w aptece, a to w ekologicznym warzywniaku o nazwie Rzepka.


Nie mamy psa (choć są tacy wśród nas, którzy by i chcieli), ale dostaliśmy ostatnio w parku południowym balon, na który trzeba było wpisać imię pupila i puścić go w niebo. Nie wpisaliśmy, bo nie było co, ale balon stanowił dużą, niedzielną atrakcję.


wtorek, 7 maja 2013

Leniwa baleterka

Młodzież już w nowym przedszkolu. Chyba ktoś młodzież podmienił, bo jakaś taka spokojna. Dziwne, wygląda tak samo jak zwykle.

Dzisiaj młodzież odbyła rozmowę z Panią Kasjerką w centrum handlowym informując ją o swoich ostatnich przedszkolnych przeżyciach, życiu lalki, która była z nami na zakupach, jadłospisie przedszkolnym i innych rzeczach, których z powodu posiadania trzech siatek w ręce (wózka niestety się brać nie chciało) już nie usłyszałam. Może to i lepiej.

Młodzież poinformowała też M., że jednak nie będzie baleterką, będzie muzyterką...cóż, jak dla mnie może być, byle ćwiczenia do bycia muzyterką odbywały się poza domem...


I trochę czytałyśmy.  Ogromną książkę o dwóch biedronkach szukających nowego domu.




I leżałyśmy.
Leniwie i przyjemnie.
................................................................................................................
Tak dobrze jest zapomnieć o zimie.


poniedziałek, 1 kwietnia 2013

I już po śnieżnych świętach. Świętach z małej litery, bo M. w święta w pracy, więc trochę nieświątecznie.
Młodzież przejęta. Zajączkiem, pisankami.

Śnieg ma padać do połowy kwietnia. A szkoda.
Młodzież wygłasza kwestie typu "Dlodzy rodzice...", ale chyba też męczy się już w domu i jej ulubiona pora roku zmieniła się z zimy na lato. Ostatnio usłyszałam, że rozmowa o pogodzie przestaje być kurtuazyjną wymianą zdań a staje się tematem numer jeden. Fakt. Martwię się o nasze wakacje w połowie czerwca. Co jeśli wtedy będzie padał śnieg?

Hibernuję się. Mam plan spalenia zimowych ubrań i pozostania w domu do czasu nadejścia wiosny. Niestety, nierealny.
I pocieszam się. Pocieszam się ostatnim zakupem książek dla młodzieży. Jutro mam nadzieję, odbiorę ze sklepu sieciowego, którego nie lubię "Kot Prot znów gotowy do psot". Niesamowite, że główny bohater został narysowany w 1957 roku! Jestem tej książki bardzo ciekawa.

Po grzecznościowym zakupie (dziękujemy Ciociu Asiu) w UK anglojęzycznego wydania Around the world with Mouk'a i The Great House Hunt Marka Boutavanta powinnam powściągnąć się w zakupach, ale jest to trudne.
Młodzież ucieszyła się z zajączkowego "Pan Pierdziołka spadł ze stołka", ja też, bo masy wyliczanek już nie pamiętam. Chyba jednak kupuję te książki dla siebie;)

Polecam:
http://znak-zorro-zo.blogspot.com
Czytam i korzystam z poleceń. Warto, bo książka to najlepszy prezent.

piątek, 29 marca 2013

Co ją diplodoki

I znów pada śnieg. Nie lubię narzekać, ale nie lubię też zimy (w mieście) i zimna (chyba wszędzie). Pakowanie do samochodu zakombinezowanej młodzieży i wypakowywanie onej to ciężka, fizyczna praca. A ja już nie mam siły. Dobrze, że chociaż jest wesoło. Młodzież uczy się literek i ostatnio przerabialiśmy literkę "J". Młodzież wraz z M. wymyślała słowa zaczynające się na "J". Poproszono mnie do pomocy i w sumie przyszło mi do głowy słowo raczej niecenzuralne "ja pie....". Może to to zmęczenie a może wraca mi poczucie humoru. Młodzież ma powoli za sobą etap dinozaurów, ale czasem wraca on do nas jak bumerang. Zwyczajna rozmowa może wystawić na szwank reputację rodzica.
-Mamo, co ją T-rexy?
-Mięso. Mówi się jedzą.
-A co ją pteranodony?
-Ryby. Jedzą, mówi się jedzą.
-Mamo, a co ją diplodoki.
-...

Szykujemy się do Świąt. Jutro kolejna partia "pisanka, pisanka kolorowa malowanka".

niedziela, 17 marca 2013

16,4 kg młodzieży

Młodzież chora. Idziemy do lekarza. Ale zanim do lekarza, wyłączyłam budzik kiedy dzwonił i teraz pozostało nam tempo Usaina Bolta. Młodzież zapakować do kombinezonu, zapiąć, do w tej sytuacji za małego fotelika i ruszyć.

Dojeżdżamy, rejestracja, rozbieram częściowo młodzież, miła Pani informuje, że zamknięto przejście do części dziecięcej i trzeba wyjść z budynku i wejść drugim wejściem. Minus pięć stopni. Ubieram młodzież, idziemy. Schody na pierwsze piętro, młodzież się boi po nich iść, więc niosę. Pani doktor miła, bada, pyta, waży młodzież. 16,4 kg. Już wiem, czemu boli mnie kręgosłup. Po badaniu do oddania materiał badawczy w laboratorium. Ubieram młodzież, idziemy.

Wcześniejsze wejście, schody, znowu niosę. Przed punktem pobrań kolejka, pytam czy puszczą mnie bo z dzieckiem i tylko zostawić materiał badawczy. Cisza. Ok, zobaczymy co się będzie działo. Młodzież ze wszystkich sił stara się rozruszać imprezę. Po chwili ktoś nas jednak puszcza. Zostawiamy materiał, nie obywa się bez dyskusji młodzieży z pielęgniarką:
-Mas dwie próbki.
-Telaz mas tsy.
-Kiedy bedzies miała ctely?

Wychodzimy, pakujemy się do pojazdu. Teraz apteka. Zostaniesz sama w samochodzie. Nie.
No to wychodzimy razem. Krople robione na receptę. U nas Pani tych kropli nie zrobimy, może sąsiednia apteka.

Wychodzimy, próbuję zmieścić młodzież do fotelika. Kolejna apteka. Zostaniesz sama w samochodzie. Ja zaraz wrócę. Nie.
No to wychodzimy razem. Sukces. Krople będą o 17.00. Pakujemy się do pojazdu.

Uff. Jesteśmy w domu.
Życzę młodzieży duuużo zdrowia. I sobie.

czwartek, 14 marca 2013

Emerytura

Poranny bieg. Buty. Kombinezon. Jeszcze umyć zęby. I jeszcze buty. Wychodzimy. Uff.
-Mamo, cisną mnie te pasy.
-Mamo, mogę zdjąć rękawiczki?
-Mamo,  zobacz dziewcynka idzie do szkoły z mamą.
-Raczej z tatą.
-Kiedy ja pójdę do skoły? Ja chcę iść do skoły.
-A ja chciałabym być na emeryturze.
-Mamo, ale wsystko jest po kolei.
-Tak, po przedszkolu pójdziesz do...?
-Skoły.
-A po skole?
-Do dlugiej skoly.
-A po drugiej szkole?
-Na studia
-A po studiach?
-Do placy. Mamo, co jest po placy?
-Emerytura.
-A po emeryturze?
...

Nie ma nic?