wtorek, 16 grudnia 2014

Jak to możliwe...

że to już grudzień. I to wcale nie pierwszy ani nie szósty. Po tym jak dzisiaj do naleśników dodałam mąki ziemniaczanej i zamiast naleśników, była piana, już wiem, że rzeczy dzieją się zbyt szybko. Żeby nie zapomnieć jesiennych wspomnień i historii:) siadam i krótko spisuję.

M. byl chory. Leżał w łóżku, więc z Młodzieżą przygotowałyśmy mu kolację do łóżka...
-Tato, jesteś nam wdzięczny, prawda?...

Jesienne jazdy kucykowe były miłe...





ale prawdziwym wyzwaniem okazał się koń na lekcji na Rancho Grandessa:)






Październikowa wyprawa w okolice Złotoryi okazała się strzałem w dziesiątkę. Pyszne burakowe lody w Blue Beetroot:

http://www.bluebeetroot.com/

i huta szkła Państwa Borowskich do zapamiętania i polecenia.

http://www.borowski-glas.de/


i niedawna, już nie bardzo jesienna rozmowa:
-Twoja przyjaciółka jest chora.
-A co jej jest?
-Anginę ma.
-A co to jest anginema?



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz