niedziela, 17 marca 2013

16,4 kg młodzieży

Młodzież chora. Idziemy do lekarza. Ale zanim do lekarza, wyłączyłam budzik kiedy dzwonił i teraz pozostało nam tempo Usaina Bolta. Młodzież zapakować do kombinezonu, zapiąć, do w tej sytuacji za małego fotelika i ruszyć.

Dojeżdżamy, rejestracja, rozbieram częściowo młodzież, miła Pani informuje, że zamknięto przejście do części dziecięcej i trzeba wyjść z budynku i wejść drugim wejściem. Minus pięć stopni. Ubieram młodzież, idziemy. Schody na pierwsze piętro, młodzież się boi po nich iść, więc niosę. Pani doktor miła, bada, pyta, waży młodzież. 16,4 kg. Już wiem, czemu boli mnie kręgosłup. Po badaniu do oddania materiał badawczy w laboratorium. Ubieram młodzież, idziemy.

Wcześniejsze wejście, schody, znowu niosę. Przed punktem pobrań kolejka, pytam czy puszczą mnie bo z dzieckiem i tylko zostawić materiał badawczy. Cisza. Ok, zobaczymy co się będzie działo. Młodzież ze wszystkich sił stara się rozruszać imprezę. Po chwili ktoś nas jednak puszcza. Zostawiamy materiał, nie obywa się bez dyskusji młodzieży z pielęgniarką:
-Mas dwie próbki.
-Telaz mas tsy.
-Kiedy bedzies miała ctely?

Wychodzimy, pakujemy się do pojazdu. Teraz apteka. Zostaniesz sama w samochodzie. Nie.
No to wychodzimy razem. Krople robione na receptę. U nas Pani tych kropli nie zrobimy, może sąsiednia apteka.

Wychodzimy, próbuję zmieścić młodzież do fotelika. Kolejna apteka. Zostaniesz sama w samochodzie. Ja zaraz wrócę. Nie.
No to wychodzimy razem. Sukces. Krople będą o 17.00. Pakujemy się do pojazdu.

Uff. Jesteśmy w domu.
Życzę młodzieży duuużo zdrowia. I sobie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz